paź 05 2003

Pod wpływem chwili


Komentarze: 1

>.:Pod wpływem chwili:.

-----------------------------------------------------------------------------------------------

Nie! Nie! Nie! Nie chcę żadnych facetów!!! Żadnych intruzów którzy mogliby zachwiać jakąś tam harmonię! Mój umysł mówi- Nie!- dla miłości...( nie urodziłam się dla niej...).... Jednak w sercu coś się łamie... Tak naprwdę to z utęsknieniem czekam na miłość.... Anka! Opanuj się! Skupmy się na rzeczach sęsownych, bo to co w owej chwili mną targa jest beznadziejne i skazane na porażke. Mianowicie- rok z kawałkiem który wypełniony był żalem, bólem i świadomością utraty czegoś bardzo ważnego zarysował się w moim życiu wielką, czarną krechą i niechęcią do jakich kolwiek zwiąsków... a tu ZONK- pomyliłam się... odkryłam, że moja całkiem zbyteczna niechęć do pułci przeciwnej tak naprawdę była lekką przesadą... a teraz gdy dostałam "plakietkę" z napisem- feministka... nie mogę pojąć tego iż przez tak długi czas mogłam kochać... jednak nie umiałam.... a może nie chciałam... Żałosna jesteś Aniu! No tak... wracając do sęsu sprawy... jest sobie "egzotyczny pan" i jest zauroczona w nim dziewczynka. Która ujrzała owy obiekt na spacerze wraz z Shel po ulicach "umieralni". Łaziłyśmy całe sobotnie popołódnie i załamywałyśmy brakiem jakich kolwiek obiektów "westchnień". Sześć godzin łażenia bez celu zaowocowało ujrzeniem zjawiskowego obrazu.... hm... nawet nie wiem jak ten chłopak ma na imie... ale to nie ważne... ważne jest to, że moja desperacja wzrasta, a bark "kogoś"- doskwiera.... Niechęć, nienawiść, zwątpienie zmagają się we mnie z potrzebom bezpieczeństwa, pragnieniem by mieć choć jednego bliskiego człowieka, który by się o mnie troszczył (nie wliczam Shel- bo to całkiem co innego:)... Z jednej strony nie chcę się przywiązywać, bo z natury jestem samotnikiem- nie nazwałabym tego strachem... prędzej wstydem przed samą sobą... Ale strachem? Nie!!! Jednak zdaję sobie sprawę z beznadziejności sytuacji i wiem, że cały ten zamęt sercowy nie ma najmniejszego celu, ani sęsu.... beznadziejność polega na tym... że moje jesienne zdołowanie wzmaga u mnie nieśmiałość- moją ukrywaną skrzętnie słabość.... Dziś (niedziela) stwierdziłyśmy razem z Shel, że pasujemy do siebie jak puzzle... jak dwa kawałki czekolady z jednego papierka.... - to wszystko wywołane przez produkt polski, % - 10,5 marki- wino proste, rocznik- 2003...:))) se se se i tak się miło zrobiło. Siedziałyśmy zwyczajowo w parku na którejś z koleji ławeczce ( następna wspomnienie do kolekcji) i popijałyśmy owy specyfik w pokaźnych ilościach... Gdyby nie fakt, iż grupa łysych stworzeń zaczeła nas gonić... byłoby całkiem miło... Bardzo się cieszę z faktu iż mam swojego- tylko swojego bloga... dzięki któremu moje żale w jakiś sposób się uwolnią....

-----------------------------------------------------------------------------------------------

P.S- *Życie płynie swoim tempem... pogoda przepiękna... A ja? ...Mam doła!!! Niech ktoś mi pomoże!

* Moja mama przyłapała Kube (brata) na paleniu fajek... No tak i to moja zasługa........ nie mogłam patrzeć jak mój bart niszczy sobie zdrowie i pali fajki...

* Dziś dzień sprzątania ziemi- ... nasz- dzień PICIA!!!!

Zaczarowana płomieniem istnień.

Płomieniem wszelkiego życia.

Ona już nie oddycha, jej zimne są lica.

W jej rzyłach już krew nie tetni

Pulsu nie ma, blada, zimna...

szukająca szczęścia doszła do końca...

Utoneła, dla miłości dziś tak jakby śpiaca...

> notka 3<

!Skomentuj!

gothic : :
essay writing services
27 stycznia 2012, 11:45
You must also think befor doing something. It's necessary.

Dodaj komentarz